Blaski i cienie HOME OFFICE – czy dom może być biurem?

Wyobraź sobie, że wstajesz w mglisty poniedziałkowy poranek. Przed Tobą kolejny dzień pracy. Którą z poniższych opcji wybrałbyś, gdybyś miał taką możliwość?

  1. Biorę szybki prysznic, szykuję co trzeba i pędzę do firmy, kupując po drodze kanapkę w lokalnej piekarni. Potem spędzam kilka minut na pogaduchach ze współpracownikami przy ekspresie do kawy, siadam do komputera i biorę się do pracy, jednym uchem słuchając biurowych ploteczek. W przerwie zjadam szybki lunch z kolegami z działu. Po pracy robię zakupy w osiedlowym dyskoncie i wreszcie zaczynam czas dla rodziny.
  2. Myję zęby, doprowadzam włosy do jako takiego porządku, robię sobie ulubioną kawę i zasiadam w piżamie przy komputerze. Nie tracę cennego czasu na ploteczki, za to sam mogę sobie rozłożyć czas na poszczególne zadania. Nikt mnie nie goni, robota i tak będzie zrobiona, a przy okazji mogę jeszcze wstawić pranie i wyprowadzić psa na spacer w ramach przerwy.

Jeśli spodziewasz się podsumowania w stylu „wybór wariantu A sugeruje, że home office nie jest dla Ciebie, natomiast B, że jak najbardziej”, to muszę Cię rozczarować. Powyższe pytanie miało pokazać, że po prostu dobrze jest mieć wybór. Odpowiedź na nie może przecież zależeć od wielu czynników i różnić się w zależności od dnia. Na przykład pracownik, który rozkwita w towarzystwie i uwielbia przebywać wśród ludzi, ale dojeżdża do firmy 20 km podmiejskim busem, chętnie skorzysta z opcji home office w przypadku trudnych warunków pogodowych albo kłopotów z transportem.

Dla kogo home office?

Według raportu IDC jeszcze sprzed pandemii połowa polskich firm umożliwiała zatrudnionym pracę w systemie home office. Byliśmy wówczas daleko za średnią europejską, wynoszącą 71%. Koronawirus jednak sporo namieszał w statystykach. Wielu pracodawców zostało zmuszonych do przeniesienia swoich pracowników w tryb zdalny, wielu również przekonało się, że taka organizacja pracy nie przeszkadza efektywności. Można śmiało założyć, że po pandemii (kiedykolwiek ona się skończy) praca z home office będzie się upowszechniać, choć oczywiście nie w każdym przypadku ma ona rację bytu.

Na portalach i blogach poświęconych HR można znaleźć wiele artykułów, dowodzących, że home office nie jest dla każdego. Na cenzurowanym znajduje się zwykle 5 grup pracowników:

  • Osoby mocno uspołecznione, które czerpią energię z przebywania w towarzystwie. Długoterminowa praca z domu może sprawić, że przestaną dostrzegać sens swojej pracy i stracą do niej chęć.
  • Ludzie niezorganizowani lub o niskiej motywacji wewnętrznej, którym po prostu trudno będzie zmusić się do pracy, kiedy nie będą czuli na sobie wzroku przełożonego i którzy mają kłopoty z efektywnym zarządzaniem swoimi zadaniami.
  • Tzw. control freaks, czyli osoby o bardzo silnej potrzebie kontrolowania sytuacji. Tacy pracownicy odczuwają silny dyskomfort, kiedy „wypadają z obiegu” i nie są uczestnikami lub bezpośrednimi świadkami tego, co się dzieje w firmie.
  • Introwertycy. Ich obecność w tym zestawieniu czasem dziwi, bo mogłoby się wydawać, że to właśnie osoby zamknięte w sobie najlepiej sprawdzą się, pracując w odosobnieniu. Z jednej strony jest to słuszne założenie, jednak z drugiej praktyka pokazuje, że osoby trzymające się zwykle na uboczu firmowego życia po przejściu na home office stają się jeszcze bardziej „niewidzialne” w zespole, a przez to często pomijane w komunikacji, także w przypadku podwyżek czy awansów.
  • Młodzi rodzice, którzy chcieliby w ten sposób pogodzić obowiązki zawodowe z opieką nad małymi dziećmi. Ktokolwiek próbował spędzić (w dodatku efektywnie) 8 godzin przy komputerze, jednocześnie układając wieżę z klocków, czytając na głos o przygodach Kubusia Puchatka, zmieniając usmarowane nie wiadomo czym koszulki i przy okazji pilnując, żeby trzyletni kamikaze nie dokonał autodestrukcji, nie obrócił domu w perzynę ani nie zamordował młodszej siostry, ten wie, że jest to rozwiązanie warte wykorzystania jedynie w sytuacjach naprawdę awaryjnych, absolutnie nie na stałe. Na takim układzie w dłuższej perspektywie straciliby wszyscy: nie tylko firma i pracownik, ale także jego dzieci.

Kłopoty z BHP w pracy zdalnej

Innym wyzwaniem, stawiającym system pracy zdalnej pod znakiem zapytania, są warunki BHP, a konkretnie problem odpowiedzialności za ewentualny wypadek przy pracy. Pracodawca, który wg prawa odpowiada za organizację stanowisk dla swojego personelu, nie ma przecież praktycznie żadnej możliwości skontrolowania nie tylko warunków, w jakich przebywa pracownik home office w trakcie wykonywania obowiązków, ale także jego stanu zdrowia czy… trzeźwości. Przepisy dotyczące home office nie są jasno sprecyzowane w przepisach prawa pracy. Istnieje pojęcie telepracy, są jednak różne podejścia do tego, czy ich definicja jest tożsama.

Jak dobrze zorganizować home office?

Aby praca w systemie home office była źródłem satysfakcji, a nie frustracji, trzeba po prostu zachować równowagę między „home” a „office”, pamiętając o kilku kwestiach:

  • Wydziel sobie przestrzeń, która w trakcie pracy będzie niedostępna dla innych domowników. Idealnym rozwiązaniem byłby osobny pokój lub chociaż kącik z wyciszającymi słuchawkami, zwrócony tyłem do wnętrza pomieszczenia.
  • Ustal kolejność zadań do zrobienia danego dnia i trzymaj się jej, na ile to możliwe. Da Ci to poczucie kontroli nad czasem i jakością Twojej pracy.
  • Nie rezygnuj całkiem z kontaktów ze współpracownikami, nawet jeśli miałyby one oznaczać grzecznościową wymianę pozdrowień przez służbowy komunikator. Dzięki temu będziesz stale zaznaczać swoją obecność w firmie i łatwiej będzie Ci pozostać członkiem teamu naprawdę, a nie tylko na papierze.
  • Nie wykonuj obowiązków domowych w czasie przeznaczonym na pracę. O ile wstawienie pralki albo wyciągnięcie mięsa z zamrażalnika może być całkiem rozsądnym i uzasadnionym pretekstem do oderwania się od komputera, o tyle gotowanie dwudaniowego obiadu lub prasowanie sterty koszul już niekoniecznie. Pamiętaj, że im dłużej trwa taka przerwa, tym więcej czasu potrzeba na ponowne skupienie, umożliwiające wydajną pracę.

I office syty, i home cały, czyli dla chcącego nic trudnego

We wstępie zaznaczyłam, że home office jest wygodną i przydatną alternatywą dla pracy biurowej, czyniącą życie zawodowe bardziej elastycznym i przystępnym. Niektórzy najchętniej pracowaliby w tym trybie przez cały czas, inni wcale, ale na pewno obu tym grupom przypadnie do gustu możliwość wyboru. Dlatego nowoczesne firmy, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom pracowników, oferują pracę zdalną jako benefit, z którego można korzystać w określonym wymiarze (np. 10 dni w miesiącu), ale nie trzeba. Jest to rozwiązanie, które powinno satysfakcjonować obie strony. Obecna sytuacja z pandemią będzie miała olbrzymi wpływ na sposób w jaki home office będzie postrzegany. W wielu przypadkach koronne hasło „nie da się” zostało obalone. Wiele firm na nowo zrewiduje swoje podejście do tematu. Myślę, że przyspieszą także prace nad ujednoliceniem przepisów w tej sprawie.

Źródła:

https://bulldogjob.pl/news/18-home-office-czy-to-faktycznie-praca-czy-okazja-do-dnia-wolnego
http://www.outsourcingportal.eu/pl/systemie-pracy-home-office-czy-dla-kazdego
https://www.prawo.pl/kadry/praca-z-domu-a-kodeks-pracy-problemy-home-office,400136.html

Magdalena Kałużna-LitwinMagdalena Kałużna-Litwin
Cześć! Miło, że tu zaglądasz. Mam na imię Magda. Z wykształcenia jestem socjologiem i certyfikowanym HR biznes partnerem. Mam za sobą 12 lat doświadczenia w tzw. zasobach ludzkich, ale nie lubię tego określenia. Praca z zespołem i dla zespołu - to moje DNA. W TIMOCOM, gdzie pracuję jako Human Resources Manager, mówią na mnie HR Lady.